Część z Was pewnie wie, że moja przygoda z teatrem zaczęła się od fascynacji aktorstwem. Kółko teatralne, spektakle w centrum kultury, grupa teatralna i tak dalej. W pewnym momencie, naturalnie, pojawiło się marzenie o szkole teatralnej.Spróbowałam - dwukrotnie!
Zbliża się okres egzaminów wstępnych, a ja zawsze ciepło wtedy myślę o tych setkach zdających, o ludziach, którzy ciężko pracują cały rok (albo i dłużej), żeby przygotować wiersze, prozę, piosenki. Uczą się tańczyć, stać na rękach i robić szpagaty.
Niedawno zajrzałam na stronę Uniwersytetu Adama Mickiewicza, gdzie wybieram się na magisterkę i odkryłam, że słowo "rekrutacja" nadal budzi we mnie dyskomfort mieszający się z podekscytowaniem.
Niedawno zajrzałam na stronę Uniwersytetu Adama Mickiewicza, gdzie wybieram się na magisterkę i odkryłam, że słowo "rekrutacja" nadal budzi we mnie dyskomfort mieszający się z podekscytowaniem.
Kiedyś prowadziłam innego bloga - ze zdrowymi przepisami, przeglądem fit-prasy i relacjami z różnych ciekawych wycieczek. Znalazło się tam też miejsce na szczegółowe sprawozdanie z moich pierwszych egzaminów. Oprócz opisu przebiegu samej rekrutacji (brrrr) znajdziecie tam kilka fascynujących anegdotek i przygód z mojej szalonej podróży po Polsce.
Zapraszam!
O kurde! Przeczytałam Twoje przygody ze szkołami teatralnymi i WOW! Jestem pod wrażeniem, że miałaś siłę to wszystko przeżyć. Na pewno bardzo cenne doświadczenie. Aż sama się zastanawiałam jakbym powiedziała wiersz "jakbym chciała uwieźć pana profesora jak kobieta a nie jak dziewczynka" :P
OdpowiedzUsuńSzacun dla Ciebie za ten tour po egzaminach :D
Dzięki, Kochana! To było duże przeżycie, ale - tak jak mówisz - też bardzo cenne doświadczenie. Tak się losy plotą, że i tak wylądowałam na próbach do dyplomu warszawskiej AT. Po drugiej stronie, a jednak jestem :D
Usuń