
Skąd pojawiła się u ciebie myśl o
charakteryzacji?
Jako rocznik ’69, nie miałam możliwości, żeby kupić sobie książki o
malarstwie i oglądać to, co piękne, a miałam taką ogromną potrzebę. Od dziecka
siedziałam u babci w biblioteczce i przeglądałam to, co ona zdążyła
nagromadzić. Jej albumy zawierały sceny z życia innych epok i odbiegały od
przestrzeni dziewczynki żyjącej w latach siedemdziesiątych. To mnie fascynowało.
Później wpadł mi w ręce komiks, a zaraz potem sama zaczęłam je rysować. Tam
trzeba było wyrażać emocje – buzia musiała być przerażona, skupiona,
zadowolona. Zaczęło mnie pociągać to, ile twarz może wyrazić. Kiedyś, będąc w
teatrze, zobaczyłam też w kulisach przechodzącą aktorkę, która była ucharakteryzowana
i zrobiło to na mnie, jako na dzieciaku, bardzo mocne wrażenie. Pomyślałam
sobie: „Wow! To jest żywy komiks!”
Nie, zawsze miałam w sobie ten pierwiastek odwagi, może naiwności, ale nie
bałam się i zawsze pracowałam na swój własny rachunek. Po czasie kalendarz
zaczął się sam zapełniać. Wbrew temu, że ludzie często boją się podejmować
pracy poza etatem, uważam że nie zawsze musi się to zamienić w mękę i walkę.
Prawda - nie byłam osobą, która mówiła: „Teraz to będę się zajmować tylko
filmami”. Malowałam dzieci w centrach handlowych, panie do ślubów. Dla mnie twarz
to twarz. Jak nie było innych zleceń, to zaczynałam się dzielić swoją wiedzą jako
szkoleniowiec. Wycisnęłam z tego zawodu tyle, ile jest możliwe. Nie ma kogoś od
kostiumu? Dlaczego nie miałabym się zająć kostiumem? Kiedyś nawet złożyłam bardzo
duży kran kamerowy.
Kran kamerowy?
To urządzenie zwane również ramieniem, służące płynnej zmianie pozycji i
ruchu kamery. Może wędrować wyżej, niżej. Filmować z każdej strony. Złożenie
takiego mechanizmu nie jest łatwe, bo posiada cały system różnych linek, a potem
obsługuje się do joystickami.
Prawda jest taka, że projektów jest coraz więcej. Jako potencjalny pracownik
trochę się ukrywam, dlatego też, na przykład, nie mam swojej strony
internetowej. Znajduję się w o tyle komfortowej sytuacji, że mogę wybierać te
najciekawsze projekty, ale też nie odmawiam. Jeżeli pojawia się propozycja
współpracy, do której ja nie mogę przystąpić (zazwyczaj z powodu braku czasu),
to wykształciłam już tyle osób, że te zlecenia kieruję do kogoś innego. dla
osób. Zdarzają się też projekty, które obsługuję na zasadach wolontariatu, ale
czerpię z tego dużo radości. Dzięki temu, nie stałam się człowiekiem
komercyjnym. W mojej szkole charakteryzacji, Magnus Film współpracujemy z
Gdyńską Szkołą Filmową, gdzie jednym z elementów niezbędnych do uzyskania
dyplomu jest zrealizowanie krótkometrażowego filmu fabularnego. Moje uczennice
i absolwentki zajmują się charakteryzacją, czy nawet kostiumami. Pomagam im w
rozwikłaniu różnych problemów, podpowiadam jakieś rozwiązania. To świetne
uczucie, kiedy widzi się później na różnych festiwalach filmowych nazwiska
swoich podopiecznych w napisach nagrodzonych filmów.
![]() |
Fot. Marysia Gasecka |
Co zainspirowało cię do tego żeby
otworzyć szkołę charakteryzacji, w której miałyśmy szansę wcześniej się
spotkać? Co było tą iskierką, po której stwierdziłaś, że w tym momencie chcesz
się podzielić swoją wiedzą?
Produkcje filmowe są bardzo długotrwałe – pracuje się po kilkanaście godzin
na planie, wiele dni z rzędu. To nie jest etatowe osiem godzin. Trzeba tę
cytrynę wycisnąć do końca. Kiedy już jest miejsce, jest ta ekipa, są aktorzy to
pracuje się dużo dłużej niż w pozostałych zawodach. W związku z tym koleżanki z
zawodu, pracujące na etatach nie mogły zaoferować producentom takiej
dostępności czasowej, jak ja. Miałam na samym początku małe doświadczenie, ale dużo
więcej czasu. Niektórym może się wydawać, że taką pracę, jak poprawianie
grzywki, czy pudrowanie nosa może zrobić każdy. Pewnie tak. Jednak trzeba
pamiętać o tym, że często to jest kwestia skupienia uwagi przez kilkanaście
godzin i poprawnego prowadzenia kontynuacji, a to już nie jest takie łatwe. W
ten sposób zaczęłam wzrastać w tym zawodzie, ale w dalszym ciągu byłam
osamotniona. Nie mogłam zajrzeć do czyjegoś kufra, nie mogłam podglądać technik
innych osób. W pewnym momencie, kiedy charakteryzatorek pojawiło się w
Trójmieście więcej, przyszła do mnie jakaś młoda Dziewczyna i spytała, czy może
mi asystować, pomóc przy najbliższej produkcji. Zauważyłam wtedy jak dużo wnosi
to, że się jest członkiem zespołu. Charakteryzacja zawiera się w perukach,
makijażu filmowym (gdzie udaje się, że nie ma tam żadnego makijażu), w efektach
specjalnych (gdzie ze wszystkiego kapie krew) i dobrze jest tworzyć zespół, bo
nikt nie jest przecież wyspecjalizowany we wszystkim. Krótko po tym, stało się
tak, że zostałam nauczycielem. Poczułam, że robię to dobrze - zawsze miałam
pozytywną informację zwrotną.
Na dzisiaj to koniec. Kolejna część, w której Iza opowiedziała mi o
najciekawszych projektach, w których brała udział oraz podzieliła swoimi
przemyśleniami na temat zawodu charakteryzatorki – już wkrótce!
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów prywatnych Izabeli Karwackiej, a także z Facebooka jej szkoły charakteryzacji oraz sklepu z kosmetykami naturalnymi.
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów prywatnych Izabeli Karwackiej, a także z Facebooka jej szkoły charakteryzacji oraz sklepu z kosmetykami naturalnymi.
Komentarze
Prześlij komentarz