Przejdź do głównej zawartości

Pół życia na scenie

Ponad pięć tysięcy występów w teatrze. Główne role stworzone na deskach Teatru Wybrzeże i nie tylko. Jan Sieradziński grał bowiem gościnnie także w Teatrze Muzycznym w Gdyni, a w jego dorobku artystycznym odnaleźć można wiele ról radiowych oraz kreacji stworzonych dla Teatru Telewizji. 



Wszystko zaczęło się już rok po ukończeniu warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, kiedy to w 1963 roku zadebiutował na deskach Teatru Wybrzeże w roli Henryka księcia Walii w "Królu Henryku IV" Williama Shakespeare'a w reż. Jerzego Golińskiego. Jak sam przyznaje, Teatr Wybrzeże był miejscem pracy, które sobie wymarzył. Odwiedzał go podczas wizyt w Gdańsku i będąc jeszcze studentem zapragnął pracować właśnie tam. Z Wybrzeżem był związany przez całe swoje życie zawodowe, do 2003 roku. Według Jana Sieradzińskiego „od reżyserów zależy jakość spektakli”. W swojej karierze grał w wielu przedstawieniach w reżyserii Jerzego Golińskiego, Stanisława Milskiego oraz Kazimierza Brauna. Do roli Emila w „Porwaniu Sabinek” w 1974 roku przygotowała go sama Danuta Baduszkowa, a nieco później współpracował ze Stanisławem Hebanowskim. W późniejszych latach grał wielokrotnie u Krzysztofa Babickiego, m.in. w „Kordianie” Juliusza Słowackiego, w roli Kuruta.




Przez wiele lat zajmował się edukacją teatralną młodzieży, prowadząc warsztaty teatralne, a także współtworząc cykl edukacyjnych przedstawień Centrum Edukacji Teatralnej w Gdańsku. Kilkukrotnie w swojej karierze reżyserował także spektakle, między innymi, wraz z Lucyna Legut, „Planetę Bajkę” w 1984 roku, czy samodzielnie spektakl pod tytułem „Wańkowicz Krzepi” wystawiany na Czarnej Scenie Teatru Wybrzeże od 1985 roku.




Podczas Jubileuszu 70-lecia Teatru Wybrzeże, aktor został wyróżniony Nagrodą Prezydenta Miasta Gdyni u boku gwiazdy polskiego kina i teatru, Barbary Krafftówny. W tym roku Aktor kończy 80 lat, a Rodzina Jubilata współorganizuje wraz z Republiką Marzeń Gdańskiej Szkoły Artystycznej jego Benefis. 

Termin: 10.11.2018 r., godz. 16:00
Miejsce: Republika Marzeń Gdańskiej Szkoły Artystycznej na terenie Garnizonu Kultury, Gdańsk Wrzeszcz, ul. Słowackiego 21
Wstęp wolny

Zdjęcia: Instytut Teatralny

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycisnąć cytrynę do końca - #LudzieTeatru (#i_nie_tylko)

Po nauce w Warszawie, wróciła na filmową prowincję, czyli do Gdańska. Na rynku charakteryzacji była tu prawie sama. Kilka osób pracowało na etatach w teatrach i telewizji, jednak Izabela Karwacka chciała być wolnym strzelcem i pracować przy filmach. W zawodzie jest już ponad 25 lat i wycisnęła z niego wszystko, co się da. Skąd pojawiła się u ciebie myśl o charakteryzacji? Jako rocznik ’69, nie miałam możliwości, żeby kupić sobie książki o malarstwie i oglądać to, co piękne, a miałam taką ogromną potrzebę. Od dziecka siedziałam u babci w biblioteczce i przeglądałam to, co ona zdążyła nagromadzić. Jej albumy zawierały sceny z życia innych epok i odbiegały od przestrzeni dziewczynki żyjącej w latach siedemdziesiątych. To mnie fascynowało. Później wpadł mi w ręce komiks, a zaraz potem sama zaczęłam je rysować. Tam trzeba było wyrażać emocje – buzia musiała być przerażona, skupiona, zadowolona. Zaczęło mnie pociągać to, ile twarz może wyrazić. Kiedyś, będąc w teatrze, zobaczyłam...

It’s not all over our culture - wywiad z prof. Laurą Wayth/interview with prof. Laura Wayth #2

W pierwszej części wywiadu z prof. Laurą Wayth rozmawiałyśmy o jej karierze musicalowej w Nowym Jorku, o tym dlaczego wybrała pracę na uniwersytecie i co zainteresowało ją w Polsce. Tym razem porozmawiamy o licealnych produkcjach musicalowych w Stanach Zjednoczonych i nastawieniu Amerykanów do teatru muzycznego. Chciałabym też spytać panią o musical jako szersze zjawisko. W filmach, które są chyba moim głównym źródłem wiedzy o Stanach Zjednoczonych, widać, że musical jest istotną częścią waszej narodowej kultury. W wielu serialach pojawiają się sceny, w których ludzie śpiewają musicalowe songi od ręki. To zjawisko nie jest obecne w całej naszej kulturze. Powiedziałabym nawet, że dużo osób w Ameryce ma gdzieś musicale. Wielu moich znajomych z pracy (uczę głównie aktorstwa, nie historii musicalu) nie docenia musicalu i nie uważa go nawet za sztukę. Jest też część społeczeństwa, która uwielbia musicale. Największa świadomość na temat musicali i najwięcej pieniędzy w tym biznesie ...