Przejdź do głównej zawartości

I was doing very well in New York - wywiad z prof. Laurą Wayth/interview with prof. Laura Wayth

Laura Wayth była kiedyś aktorką musicalową, ale rzuciła tę pracę. Czuła, że styl życia, który musi prowadzić, aby się spełniać, całkowicie jej nie odpowiada. Pozostała blisko teatru, ale w innym charakterze. Uczy teraz młodych adeptów aktorstwa jak zmierzyć się z tekstami Wiliama Szekspira (link do wywiadu na temat książki Laury Wayth pt. The Shakespeare Audition: How to Get Over Your Fear, Findthe Right Piece and Have a Great Audition). 

W semestrze zimowym tego roku akademickiego, poznałam Laurę w ramach przedmiotu American Musical, o którym wspominałam na swoim Instagramie. Postanowiłam przeprowadzić z nią wywiad, w którym podpytałam o jej wrażenia dotyczące Polski, atmosferę pracy w amerykańskim musicalu i nie tylko.

[ORIGINAL VERSION BELOW]

Jesteśmy w Poznaniu, ale mówimy po angielsku, ponieważ jest pani wykładowczynią z Uniwersytetu w San Fransisco. Jak się pani tu dostała i dlaczego wybrała pani Polskę?
Fot. Caroline&Irek Photographers, Warsaw
Jestem tutaj na stypendium Fulbrighta. Rząd Stanów Zjednoczonych sponsoruje artystom, naukowcom i nauczycielom wyjazdy do innych państw. To stypendium dla Amerykanów – aby poznali ludzi zza granicy i dla ludzi zza granicy – aby poznali Amerykanów. Według myśli wiodącej, dzięki temu będziemy mieli więcej pokoju na świecie, co według mnie jest świetną ideą. Byłam wcześniej na dwóch takich grantach– w Rosji i w Rumunii. Tym razem wybrałam Polskę, ponieważ wydawało mi się, że teatr będzie tu wyjątkowy. Myślałam, że w całości będzie pod widocznym wpływem Grotowskiego, a okazało się, co interesujące, że nikt nie zwraca już uwagi na Grotowskiego, co było dla mnie dużym szokiem. Warto było przyjechać, aby się tego dowiedzieć.

Zastanawiałam się, czym zajmowała się pani podczas pobytu w Polsce, nie licząc naszych zajęć (które odbywały się raz w tygodniu – przyp. red.)?
Jestem tutaj, żeby uczyć, jednak głównym celem tych grantów jest poznawanie kraju, w którym się przebywa. Oczywiście – byłam na kilku konferencjach, spotkałam mnóstwo ludzi z mojego pola zainteresowań naukowych, co było bardzo ciekawe, ale najważniejsze jest to, czego dowiedziałam się o Polsce. Nasza praca polega na tym, aby nauczyć się jak najwięcej o danym kraju będąc jednocześnie ambasadorem naszego własnego. Swoim zachowaniem możemy zbudować pozytywny albo negatywny obraz swojego państwa.

Kwestia bycia ambasadorem Stanów Zjednoczonych zadziałała w moim przypadku. Po naszych pierwszych zajęciach, byłam pod wrażeniem pani pozytywnego nastawienia oraz sposobu, w jaki udzielała pani informacji zwrotnej. Nie ograniczała się tylko do „Wszystko było dobrze, ALE…”. Wskazywała pani konkretne pozytywne elementy naszych występów, a potem przechodziła pani do tych fragmentów, które wymagały jeszcze pracy, nie nazywając ich wprost „złymi”. Widzę, że to częsty problem u nauczycieli i wykładowców – kiedy robisz coś dobrze, nie zauważają tego, ale kiedy popełnisz błąd – usłyszysz o tym od razu.
Wydaje mi się, że w dużej części to aspekt kulturowy. Niestety – nie wszyscy Amerykanie tacy są. Ja jestem taka, ponieważ miałam właśnie takich nauczycieli. Miałam też różne negatywne doświadczenia w Stanach i myślałam wtedy „Nie chcę tak postępować”. Był taki  okres w moim życiu, kiedy nie śpiewałam przez pięć lat, bo mój nauczyciel powiedział mi, że jestem okropna. Kiedy podbudowujesz ludzi i dodajesz im odwagi, stają się o wiele lepsi, niż wtedy, kiedy ich gnębisz. W ten sposób, uzyskujesz lepsze rezultaty. Zwłaszcza w aktorstwie – musisz być przecież odważny.

Proszę mi powiedzieć, jak spodobała się pani Polska? Co było największym zaskoczeniem? Wiem, że polubiła pani naszą pizzę!
No tak, jesteśmy przecież znajomymi na Facebooku! Zrobiłam coś, co robi chyba każdy – wzięłam swoje doświadczenie, wszystko co już znałam i przeniosłam to na sytuację, której jeszcze nie znałam. W związku z tym, zanim przyjechałam do Polski, była ona w mojej głowie połączeniem Rosji i Rumunii. A wcale tak nie jest. Jest o wiele bardziej rozwinięta. Nie wiedziałam, że będzie tutaj dostępnych tyle rzeczy, które po prostu znam. W Rumunii nie mogłam dostać produktów, do których byłam przyzwyczajona, nie mogłam znaleźć swojego ulubionego jedzenia. W Polsce jest to wszystko na bardzo wysokim poziomie. Byłam pozytywnie zaskoczona. Byłam zaskoczona, jak tu czysto, jak dobrą opiekę medyczną macie. Zauważałam to, czego nie doświadczyłam w innych krajach, w których byłam.

Były też jednak takie sprawy, do których trudno się było przystosować. Świadomość drugiej wojny światowej. Dla kogoś, kto pochodzi z kraju, który nie ma takiej historii, to było duże wyzwanie adaptacyjne. I bardzo trudne. Byłam także zaskoczona, jako wykładowca, tym, jak nieśmiali są polscy studenci, jeśli chodzi o aktywność. Na moim uniwersytecie, nie mogę ich uciszyć. Jeśli zadam im pytanie, muszę mówić po chwili, że wysłuchamy jeszcze tylko pięciu komentarzy, a oni chcą dodawać więcej i więcej. Kiedy wchodzę do klasy, gdzie ludzie boją się mówić i nie odzywają się słowem, wciąż nie jestem pewna, jak taką grupę nauczać.

Fot. Caroline&Irek Photographers, Warsaw
Teraz pracuje pani na uniwersytecie, ale w przeszłości, była pani amerykańską aktorką musicalową. To brzmi fascynująco. Chciałabym wiedzieć jak to się pani udało.
Nie wydaje mi się, żeby komukolwiek kiedykolwiek się to udało. Byłam aktorką całe moje życie, ale nigdy nie powiedziałabym, że to mi się udało albo, że zrobiłam dużą karierę. Wcześnie zrozumiałam, że kocham to, co robię, ale nienawidzę życia, które muszę prowadzić, żeby móc to robić. Pomimo tego, że zaczęłam odnosić dużo sukcesów, nienawidziłam stylu życia w Nowym Jorku.

Wielkim marzeniem dla amerykańskiego aktora musicalowego jest znalezienie się na Broadwayu. Mnie szło w Nowym Jorku bardzo dobrze. Miałam znajomego, który był dużo starszy ode mnie i dostał – po czterdziestu latach w tym biznesie – pierwszą rolę w spektaklu na Broadwayu i był strasznie nieszczęśliwy. Pomyślałam wtedy: „Ten facet spełnił swoje wielkie marzenie, na które czekał czterdzieści lat i jest najbardziej nieszczęśliwą osobą, jaką znam”. I pomyślałam sobie: „Co ja robię?”. To miało miejsce dokładnie w momencie, kiedy zaczęłam naprawdę odnosić sukces. Postanowiłam, że to nie jest życie jakiego chcę i odeszłam.

Porzuciłam moją karierę sceniczną bardzo wcześnie, żeby uczyć. I jestem zadowolona, że to zrobiłam. Wydaje mi się, że gdybym tego nie spróbowała, byłabym zazdrosna o to, co robią moi studenci. Miałam nauczycieli, którzy byli zazdrośni o swoich uczniów, ponieważ nigdy nie udało im się to, co udawało się ich uczniom. Ja byłam bardzo blisko osiągnięcia tego celu i powiedziałam „Nie chcę tego”, i zrezygnowałam. Kiedy patrzę na moich studentów, którzy mają lepszy charakter do tego biznesu, cieszę się.

Co w tym stylu życia było nie do zniesienia? Ciężka praca, czy niezdrowa atmosfera?
Wszystkie te rzeczy. Nie masz żadnej struktury w życiu, żadnego zabezpieczenia finansowego. W Stanach aktorstwo musicalowe to bardzo okrutny biznes. Rzeczy, które trzeba robić, aby coś osiągnąć są straszne. Ludzie bardzo ze sobą rywalizują. Mówię tutaj o samej górze, w Nowym Jorku. Inaczej to wygląda na mniejszym rynku. Jeśli pracowałabym np. w San Fransisco, mogłoby być naprawdę miło. Natomiast praca na samym szczycie w tym zawodzie to naprawdę nieprzyjemne doświadczenie. Cieszę się, że w tym nie uczestniczę.

W Polsce, większość teatrów ma swój zespół, a aktorzy zazwyczaj pracują w tym jednym teatrze, więc mają swego rodzaju stabilizację w życiu. Oczywiście mogą wykonywać różne dodatkowe prace, ale kiedy np. chcą wziąć kredyt – mają do tego jakąś podstawę. Niektórzy znawcy musicali uważają, że lepiej by było dla teatrów, gdyby wprowadzić u nas ten sam typ zatrudnienia, co w Stanach. Wtedy mielibyśmy w spektaklach najlepszych aktorów, tancerzy i akrobatów.
Ale to nie jest zdrowa sytuacja dla aktorów.

Dokładnie! Moim zdaniem trzeba pamiętać o komforcie dla artystów.
Mieliśmy w Stanach taki system, o którym mówisz – reperetory system. Był zespół aktorów, który wykonywał różne projekty. To już niestety nie istnieje. Ten model pracy nie istnieje już nigdzie w Ameryce. To wygląda tak, że jestem tutaj i pracuję, ale ta praca kończy się za dwa miesiące i muszę szukać innej pracy, więc aktorzy nie mogą się tak naprawdę zrelaksować. Jeśli teraz pracuję, to wiem, że ta praca wkrótce się skończy. Tylko 3% amerykańskich aktorów ma pracę, co znaczy, że aktorzy przez dużą część swojego czasu nie mają pieniędzy, są zestresowani i zastanawiają się, gdzie będzie ich kolejny projekt. Wasz system jest o wiele zdrowszy.

Kiedy myślę o aktorach w Ameryce, przychodzi mi na myśl Joey z Przyjaciół – człowiek bez pieniędzy, który nieustannie chodzi na castingi.
Tak właśnie wygląda to życie! Tak, jak życie Joey’ego z Przyjaciół. Z tą różnicą, że prawdziwi aktorzy zazwyczaj są naprawdę dobrzy w tym, co robią.

W Polsce dość często zdarza się, że aktor gra zarówno w teatrze jak i w filmach, co nie jest chyba tak częste w Stanach, prawda?
Nie, rzeczywiście nie. Zazwyczaj ludzie są aktorami teatralnymi i rzadko przekraczają granicę do filmu i telewizji. Czasami zdarza się, że kiedy ktoś staje się dużą gwiazdą filmową lub telewizyjną, to wtedy – aby sprzedać bilety – pojawia się w spektaklu w Nowym Jorku. Znajomy, ze szkoły, Bradley Cooper, który jest wielką amerykańską gwiazdą filmową – uczył się aby zostać aktorem teatralnym, ale udało mu się, zaraz po szkole, zdobyć wiele ról w filmach i w telewizji. Kiedy stał się już bardzo popularny, zaczął grać w teatrze. Zagrał w The Elephant Man na Broadwayu, ponieważ miał już znane nazwisko, co znaczyło, że więcej osób przyjdzie zobaczyć spektakl. Tak to wygląda w Stanach. Nie jest to do końca dobre rozwiązanie, bo to, że ktoś osiągnął sukces w filmie, nie znaczy wcale, że jest najlepszą osobą do danej roli w teatrze. Jeśli ktoś przyzwyczaił się do grania w filmach, często ma problem na scenie, bo nie potrafi należycie ograć przestrzeni.



Na drugą część wywiadu zapraszam już za tydzień! Będzie o amerykańskich fanach musicalu, o szkolnych produkcjach musicalowych, które znamy z wielu filmów, a także o ulubionych spektaklach mojej rozmówczyni.
Dziękuję mojej przyjaciółce Asi, która podjęła się korekty mojego pierwszego tłumaczenia tak dużego tekstu i jest moim niezastąpionym Pogotowiem Językowym od liceum <3.




[ORIGINAL VERSION]
Laura Wayth used to be a musical actress, but she quit this job. She felt that the lifestyle that she had to lead to work in this business wasn't for her at all. She stayed close to the theatre, but in a different way. Now, she teaches young adepts of acting how to deal with William Shakespeare's texts (link to the interview about her book: "The Shakespeare Audition: How to Get Over Your Fear, Findthe Right Piece and Have a Great Audition").

I met Laura last semester while having an American Musical class. I decided to interview her, and asked her about her thoughts about Poland, atmosphere in American musical business and much more.


We are here in Poznań, but we are using English because you, Professor Wayth, are an academic teacher at the University of San Francisco. How did you get here and why did you choose Poland?

I’m here on a Fulbright grant - the US State Department founds artists, scholars and teachers to come to other countries. It is for people from America to get to know people from other countries and for other people to get to know Americans. The idea is that there would be more peace in the world, which I think is a beautiful idea. I’ve done two of these grants previously – one in Russia and one in Romania. Now I chose Poland because I thought the theatre would be spectacular. What’s interesting is that I thought the theatre was all going to be Grotowski-influenced and nobody’s paying attention to Grotowski anymore, which is a big shock for me. It was worth coming to find that out.

I was wondering what you have been doing in Poland, except for our classes?
I’m here to teach, but the real idea behind these grants is to learn about the country. Of course – I went to some conferences, I met a lot of people in my field, it was very interesting, but the most important thing was that I learned about Poland. Our job is to learn about that country and try to be an ambassador for our own country. You have so much power to form a good impression or a bad impression of your country with how you behave.

The part about being an ambassador of America worked for me. After a few of our first classes, I was impressed by your positivity and the way you were giving feedback in class. It wasn’t only “It was great, BUT…”. You mentioned specific positive aspects of our performances and then went on to work on those of them that needed to be worked on, not explicitly naming that they were “the bad” parts. I see that it’s often a problem for teachers and professors – when you do something well, they don’t notice that, but when you make a mistake, you hear about it immediately.
I think that a huge part of it is cultural. But the thing is – not all Americans are this way. I’m this way because I had teachers like that. But I also had some negative experiences in America, and I thought “I don’t want to be this way”. There was a period in my life when I didn’t sing for five years because my teacher told me how bad I was. When you empower people and give them confidence, they are so much better than when you beat them up. This way, you get better results. Especially in acting – you have to brave.

Tell me, please, Professor, how did you like Poland? What was the biggest surprise for you? I know you liked our pizza.
Obviously, you are on my Facebook! I did, what I think all people do – you take your experience, whatever you’ve known in the past and then you project it onto a situation you don’t know. So, what I did in my head before I came here was, I made Poland a conglomerate of Russia and Romania. And it’s not that. It’s so much more developed. I didn’t know that there was going to be so many things available that I was familiar with. In Romania, I couldn’t get the products that I was used to, I couldn’t get the food I was used to, and it’s incredibly sophisticated here. I had a shock in a good way; I had a shock how clean it was, I had a shock that you have good medical care. All these things that I didn’t experience in other countries I spent time in.

But also, I had some things that were hard to adjust to. The awareness of World War II. For somebody who is from a country that doesn’t have that kind of history on our soil, it was a very big adjustment. And very heavy. I was also very surprised, as a teacher, by how shy most of the Polish students were in terms of participating. In my home university, I can’t get them to be quiet. If I ask them a question, I have to say “I can only take five more comments” and they want to add more and more. When I come to a class where people are scared to talk and don’t say a single word, I still don’t know how to teach them.

Fot. Caroline&Irek Photographers, Warsaw
Now you are working at a university, but in the past, you were an American musical actress. That sounds so exciting. I would like to know how you made it?
I don’t think that anybody ever makes it. I’ve been an actress my whole life, but I would never say that I’ve made it or that I made a big career as an actor. I realized very early on that I loved my craft, but I hated the life I had to live to do it. So even though I started to have a lot of success, I hated living in New York City, I hated the life.

The big dream for American musical theatre actors is to be on Broadway. I was doing very well in New York, and I had a friend who was much older than I was, and he got – after forty years in the business or something – his first Broadway show, and he was so unhappy. And I went, “This guy got the dream he waited forty years for and he is the most unhappy person I know”. And then I said, “What am I doing?”. And it was right when I was starting to really have success. And I went, “This is not the life that I want” and I left.

So, I left my performance career very early to teach. And I’m glad that I did and I am also glad that I had it because I think if I had not had it, I would have been jealous of my students. You know, I had teachers that were jealous of their students, because they never got it. I came this close to having it, and I went “I don’t want it!” and I got out. When I look at my students who have better personalities for that business, it’s good.

What was it about this lifestyle that you hated so much? The hard job, or was the atmosphere there unhealthy?
It’s all of those things. You have no structure in your life, no financial security. It is also a very cruel business in America. The things that you have to do to get it are ugly. People are competitive. But I am talking about the very top, like in New York. It’s different on the smaller market. If I was working in San Francisco, it could be very nice. But to go for that very top of the profession, it’s a really ugly experience. I’m happy not to be there.

In Poland, most theatres have their own cast, and actors are working in this one theatre only, so they have this kind of stability in their life. They can do some side jobs, of course, but if they want to get a credit, they can. Some people from the musical field say that it would be better for theatres if the type of employment was the same as the American one so that we can get the best actors, the best dancers and the best acrobats.
But it’s not healthy for the actors.

Right! I think that we have to think about the comfort of the artists.
We used to have what you describe in the US, which is a repertory system. There was a company of actors, and they did different projects. It doesn’t exist anymore. That model doesn’t exist anywhere anymore, in America. I’m here for this job, and this job ends in two months, and I have to find another job, so the actors can’t really relax. If I’m on this job, I know that it will close. Only 3% of American actors have a job, which means that actors have a lot of time with no money, being very stressed, wondering when the next job is going to be. Your model is much better and much healthier.

When I think about the actors in America, I think about Joey from Friends – with no money, going to auditions all the time.
That’s the life! It’s just like Joey from Friends, but they are usually good at what they are doing.

In Poland, it’s also very common for actors to work both in theatres and to star in movies, which is not so common in America, am I right?
No, no. In fact, what normally happens is, people are stage actors, and they rarely cross over to do film and television. What happens sometimes is when someone is a big film or television star, then to sell tickets, they’ll be in a show in New York. A guy I went to school with, Bradley Cooper, who is a big American movie star – he trained to be a theater actor, but then he got all these films and tv shows right out of school, and then, when he became a big star, he started to play in theatre. He did The Elephant Man on Broadway because he was a big name and that meant that more would go to see the show because there was this film star in it. So that’s what we do. Which isn’t always good, because it doesn’t mean that this person will be the best for this part. When they used to play in movies, they are sometimes too small on stage.


Let me invite you all now to the second part of this interview, which I’ll be publishing a week from now. It'll be about american musicals’ fans, school musical production and Laura's favourite plays.
Thanks a lot to my friend Asia, who did the proof reading of my first translation of such a long text and is my irreplaceable Language Emergency Service since highschool
<3.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

It’s not all over our culture - wywiad z prof. Laurą Wayth/interview with prof. Laura Wayth #2

W pierwszej części wywiadu z prof. Laurą Wayth rozmawiałyśmy o jej karierze musicalowej w Nowym Jorku, o tym dlaczego wybrała pracę na uniwersytecie i co zainteresowało ją w Polsce. Tym razem porozmawiamy o licealnych produkcjach musicalowych w Stanach Zjednoczonych i nastawieniu Amerykanów do teatru muzycznego. Chciałabym też spytać panią o musical jako szersze zjawisko. W filmach, które są chyba moim głównym źródłem wiedzy o Stanach Zjednoczonych, widać, że musical jest istotną częścią waszej narodowej kultury. W wielu serialach pojawiają się sceny, w których ludzie śpiewają musicalowe songi od ręki. To zjawisko nie jest obecne w całej naszej kulturze. Powiedziałabym nawet, że dużo osób w Ameryce ma gdzieś musicale. Wielu moich znajomych z pracy (uczę głównie aktorstwa, nie historii musicalu) nie docenia musicalu i nie uważa go nawet za sztukę. Jest też część społeczeństwa, która uwielbia musicale. Największa świadomość na temat musicali i najwięcej pieniędzy w tym biznesie

Wycisnąć cytrynę do końca, cz. II - #LudzieTeatru (#i_nie_tylko)

Izabela Karwacka w zawodzie charakteryzatorki działa już ponad 25 lat i wycisnęła z niego wszystko, co się da. Jest wolnym strzelcem i nigdy nie dała się ograniczyć przez pracę na etacie. Pracowała przy produkcjach filmowych, muzycznych, teatralnych, a aktualnie prowadzi także szkołę charakteryzacji i wizażu Magnus Film oraz sklep z kosmetykami naturalnymi. Pierwsza część wywiadu jest już na blogu – zapraszam! Jaka była najtrudniejsza charakteryzacja w twojej karierze, która przychodzi ci teraz na myśl? Takich charakteryzacji było wiele. Na przykład, w filmie Antoniego Krauzego „Czarny Czwartek” miałyśmy przygotować bardzo skomplikowaną charakteryzację.  Podczas wydarzeń Grudnia 1970, gdzie strzelano do ludzi, padły także strzały z czołgów. Postać, którą my odtwarzaliśmy, była osobą, która dostała w czoło odłamkiem krawężnika po takim właśnie wystrzale.  Współpracowałyśmy wtedy z osobami, które skonsultowały nam pewne stany.  Aktorka twarz miała dosyć mocno zabudowaną charak

Serialove #2

Trochę ponad rok temu założyłam sobie konto na Netfliksie. Wówczas obawiałam się, że w związku z tym nie skończę studiów, zaniedbam kontakty towarzyskie i w ogóle pochłoną mnie tylko seriale i filmy. Udało się jednak tego uniknąć, co nie zmienia faktu, że lista seriali godnych polecenia zdecydowanie się  przez ten czas  powiększyła ( pierwsza edycja Serialove )! Diabolicznie Z niecierpliwością czekam na piąty sezon Lucyfera , bo oj! wydarzyło się w tym ostatnim odcinku, wydarzyło…   Serial opowiada losy Lucyfera (Tom Ellis), który postawił się swojemu Ojcu, zrezygnował z pełnionej przez siebie funkcji króla piekieł i zamieszkał w luksusowym apartamencie w Los Angeles. Daddy isues zaprowadziły go na psychoterapię, a zbieg okoliczności związał z Detektyw Decker (Lauren German) – policjantką, która jako jedyna ziemska kobieta była w stanie oprzeć się urokowi Lucyfera. Jak blisko los ich związał? Tego już nie zdradzę. Można odnieść wrażenie, że serial ma pewne wspólne cechy