Na drugi post, który określi w pewien
sposób rodzaj tego bloga, wybrałam recenzję spektaklu „Kto się boi Virginii Woolf” w reżyserii
Grzegorza Wiśniewskiego. W obsadzie wystąpił niezastąpiony duet Teatru Wybrzeże, Dorota Kolak
i Mirosław Baka oraz Piotr Biedroń i Katarzyna Dałek, więc widownia Dużej Sceny
na Targu Węglowym była pełna.
Spektakl
rozpoczyna projekcja bajki „Mickey Mouse”,
jednak atmosfera całego spektaklu zdecydowanie nie jest sielankowa i lekka. Jest
już po północy, ale para wykładowców, Marta (Dorota Kolak) i George (Mirosław
Baka) spodziewają się gości. Ojciec Marty, rektor uniwersytetu, na którym
pracują, poprosił ich o spotkanie z młodym pracownikiem i jego żoną. Nick
(Piotr Biedroń), chemik oraz jego niezbyt inteligentna żona (Katarzyna Dałek)
przychodzą już lekko nietrzeźwi, a w mieszkaniu starszego małżeństwa zaczyna
się bardzo niebezpieczna i niestabilna rozgrywka. Zdanie po zdaniu rośnie napięcie
pomiędzy wszystkimi bohaterami. Marta i George dokuczają sobie w każdy
możliwy sposób, od wyszukanych i złożonych aluzji, po proste, nieprzyjemne komentarze.
Mamy wrażenie, że ich związek oparty jest na nienawiści, ale jednocześnie
wzajemnym uzależnieniu. Do tej przeplatanej prawdą i fałszem gry dołącza Nick.
Wszyscy zaczynają zdradzać tajemnice i sekrety pozostałych. Honey stoi z boku,
jest obserwatorką, która jednak bardzo mocno czuje i reaguje na wszystko, co
dzieje się w pomieszczeniu. Młody wykładowca bierze na poważnie słowa starszego
kolegi: „dopóki nie zaczniesz posuwać żon
profesorów, nic nie będziesz znaczył”.
Główną
zaletą, budującą całą atmosferę i niezapomniane wrażenia podczas spektaklu jest
gra aktorska. Duet Kolak i Baka, który znamy z innych spektakli Teatru Wybrzeże
(od komicznych „Seks dla opornych” i „Raj dla opornych” po toksyczną relację
w „Marii Stuart”), tym razem
zmierzyli się z zadaniem całkowicie odmiennym. W tym związku, ich
bohaterowie są od siebie uzależnieni, ale jednocześnie, czerpią niezdrową
satysfakcję z upokarzania drugiej strony. Mirosław Baka w roli George’a
prezentuje nam cały przekrój emocji człowieka, który znalazł się w sytuacji
granicznej. Od pewnego momentu spektaklu, cały czas czekamy na wybuch, na moment,
kiedy ta granica zostanie przekroczona. Jego bohater jest nieudacznikiem i wyjątkowo
zakompleksionym mężczyzną. Kiedy zostaje zaatakowany, staje się nieprzyjemny,
uszczypliwy i agresywny. Jego partnerka natomiast ograniczyła swoje zachowania
do minimum. Marta jest cały czas pod wpływem alkoholu, co mogłoby zostać
zagrane w banalny sposób, jednak Dorota Kolak wyszła z tej sytuacji obronną
ręką. Mamy wrażenie, że jej bohaterka jest obojętna i beznamiętna, ale ten
efekt, połączony z jej zachowaniem w stosunku do męża buduje bardzo mocny
obraz. Jest dominująca, ale jednak nie potrafi się od niego uwolnić. Ogromne
wrażenie wywołuje scena, w której Dorota Kolak w swojej nagości pokazuje całą
bezradność i zagubienie Marty.
Ważne
są również role drugoplanowe. Piotr Biedroń pokazuje nam swojego bohatera z
dwóch, całkowicie różnych stron. Przez część scen mamy do czynienia z
bezwzględnym karierowiczem, który jest gotów bez najmniejszych skrupułów dążyć
do celu. Z drugiej strony mamy troskliwego partnera, który potrafi jednak
zranić swoją kobietę. Katarzyna Dałek natomiast wybroniła swoją, z pozoru,
mniej znaczącą postać. Honey widocznie odbiega intelektualnie od reszty
towarzystwa, ale przez to jeszcze bardziej podkreśla ich zachowania i
charaktery.
Bardzo
ciekawą częścią spektaklu jest scenografia przygotowana przez Barbarę Hanicką.
Tło i część rekwizytów aktorów stanowią książki. Cała scena, wszystkie
ściany, zbudowane są z książek. Jednak bohaterowie nimi także rzucają, siadają
na nich, kopią je. Z jednej strony można to zinterpretować jako symbol
środowiska, z którego wychodzi się czwórka bohaterów, a z drugiej jako rozkład
wartości tej społeczności.
„Kto się boi Virginii Woolf” skłania do myślenia i porusza ważne problemy,
które dotyczą ogromnej części dzisiejszego społeczeństwa. Brak porozumienia,
chore ambicje i traumatyczna przeszłość są niestety czymś powszechnie
spotykanym. Warto zobaczyć ten spektakl, aby poznać tę trudną historię,
zobaczyć bardzo umiejętną reżyserię, a także mistrzowską grę aktorską
Polecam zapoznać się też ze zdjęciami ze spektaklu oraz pełną ekipą na stronie Teatru Wybrzeże.
Komentarze
Prześlij komentarz