Przejdź do głównej zawartości

Zachwyt nad filmem "Twój Vincent"

Już jakiś czas temu byłam w kinie na fantastycznym filmie "Twój Vincent". Wiem, że go jeszcze grają, więc idźcie póki czas, bo jak kolejny polski film dostanie Oscara, to będziecie marudzić, że go przegapiliście!
 

Bardzo dużo słyszałam o tym filmie jeszcze przed pójściem do kina. Wiedziałam, że został zrobiony nowatorską techniką (pierwszy pełnometrażowy film powstały dzięki obrazom na płótnie), że malowali go kilka lat (od 2012 roku), że pracowało nad nim mnóstwo malarzy (125) i, że jest naprawdę dobry. 

Fabuła filmu opiera się na dochodzeniu prawdy przez syna przyjaciela van Gogha. Po śmierci malarza, młody Armand przyjeżdża do miasteczka, w którym ten spędził ostatnie miesiące swojego życia i pragnie dowiedzieć się, jak artysta naprawdę zginął. Wątek fabularny jest dużym plusem filmu. Twórcy nie oparli wszystkiego na technice wykonania filmu, ale skupili się też na ciekawej akcji. 

Fenomenalnym połączeniem jest: blisko 130 reprodukcji autentycznych obrazów van Gogha, wplecionych gładko w historię filmu, rzeczywiste fakty z życia malarza oraz ciekawa, trzymająca w napięciu fabuła. Kiedy człowiek sobie to wszystko uświadomi, okazuje się, że ma do czynienia z arcydziełem.

Obawiałam się trochę, że ciężki będzie odbiór filmu animowanego, stworzonego z kilkudziesięciu tysięcy obrazów olejnych w stylu van Gogha (rozedrgany, bardzo kolorowy), ale nie było z tym problemu. 

Także obsada zasługuje na uwagę – w malowanej wersji zobaczymy Jerome Flynna, Helen McCrory, czy Saoirse Ronan, a w roli samego van Gogha – Roberta Gularczyka. Z kolei polski dubbing podłożyła śmietanka polskich aktorów – Jerzy i Maciej Stuhrowie, Danuta Stenka, Robert Więckiewicz, Olga Frycz i wielu innych.


Zobaczcie ten film, bo zdecydowanie warto! Zrobił duże zamieszanie w branży filmowej i słychać o nim na całym świecie, więc ma duże szanse na nominację do Oscara. Na pewno zapisze się na kartach światowej kinematografii, a że jest tworzony przy znacznym udziale polskich artystów, obowiązkowo trzeba go zobaczyć.

Komentarze

  1. byłam dzięki Tobie córuchno, dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pół życia na scenie

Ponad pięć tysięcy występów w teatrze. Główne role stworzone na deskach Teatru Wybrzeże i nie tylko. Jan Sieradziński grał bowiem gościnnie także w Teatrze Muzycznym w Gdyni, a w jego dorobku artystycznym odnaleźć można wiele ról radiowych oraz kreacji stworzonych dla Teatru Telewizji.  Wszystko zaczęło się już rok po ukończeniu warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, kiedy to w 1963 roku zadebiutował na deskach Teatru Wybrzeże w roli Henryka księcia Walii w "Królu Henryku IV" Williama Shakespeare'a w reż. Jerzego Golińskiego. Jak sam przyznaje, Teatr Wybrzeże był miejscem pracy, które sobie wymarzył. Odwiedzał go podczas wizyt w Gdańsku i będąc jeszcze studentem zapragnął pracować właśnie tam. Z Wybrzeżem był związany przez całe swoje życie zawodowe, do 2003 roku. Według Jana Sieradzińskiego „od reżyserów zależy jakość spektakli”. W swojej karierze grał w wielu przedstawieniach w reżyserii Jerzego Golińskiego, Stanisława Milskiego oraz Kazimierza Braun...

It’s not all over our culture - wywiad z prof. Laurą Wayth/interview with prof. Laura Wayth #2

W pierwszej części wywiadu z prof. Laurą Wayth rozmawiałyśmy o jej karierze musicalowej w Nowym Jorku, o tym dlaczego wybrała pracę na uniwersytecie i co zainteresowało ją w Polsce. Tym razem porozmawiamy o licealnych produkcjach musicalowych w Stanach Zjednoczonych i nastawieniu Amerykanów do teatru muzycznego. Chciałabym też spytać panią o musical jako szersze zjawisko. W filmach, które są chyba moim głównym źródłem wiedzy o Stanach Zjednoczonych, widać, że musical jest istotną częścią waszej narodowej kultury. W wielu serialach pojawiają się sceny, w których ludzie śpiewają musicalowe songi od ręki. To zjawisko nie jest obecne w całej naszej kulturze. Powiedziałabym nawet, że dużo osób w Ameryce ma gdzieś musicale. Wielu moich znajomych z pracy (uczę głównie aktorstwa, nie historii musicalu) nie docenia musicalu i nie uważa go nawet za sztukę. Jest też część społeczeństwa, która uwielbia musicale. Największa świadomość na temat musicali i najwięcej pieniędzy w tym biznesie ...

I was doing very well in New York - wywiad z prof. Laurą Wayth/interview with prof. Laura Wayth

Laura Wayth była kiedyś aktorką musicalową, ale rzuciła tę pracę. Czuła, że styl życia, który musi prowadzić, aby się spełniać, całkowicie jej nie odpowiada. Pozostała blisko teatru, ale w innym charakterze. Uczy teraz młodych adeptów aktorstwa jak zmierzyć się z tekstami Wiliama Szekspira ( link do wywiadu na temat książki Laury Wayth pt.  The Shakespeare Audition: How to Get Over Your Fear, Findthe Right Piece and Have a Great Audition ).  W semestrze zimowym tego roku akademickiego, poznałam Laurę w ramach przedmiotu American Musical, o którym wspominałam na swoim Instagramie. Postanowiłam przeprowadzić z nią wywiad, w którym podpytałam o jej wrażenia dotyczące Polski, atmosferę pracy w amerykańskim musicalu i nie tylko. [ORIGINAL VERSION BELOW] Jesteśmy w Poznaniu, ale mówimy po angielsku, ponieważ jest pani wykładowczynią z Uniwersytetu w San Fransisco. Jak się pani tu dostała i dlaczego wybrała pani Polskę? Fot. Caroline&Irek Photographers, Warsaw J...