Przejdź do głównej zawartości

To nie jest komedia!


Dawno nie byłam na tak do bólu prawdziwym filmie. Chociaż słyszałam o oburzeniu wśród różnych grup w naszym kraju, to naprawdę nie potrafię pojąć, skąd ono się bierze. Według mnie, najnowszy film Małgorzaty Szumowskiej "Twarz" jest realistycznym studium nad polską mentalnością. A może nie tylko polską? Tego nie wiem. Ja mieszkam w Polsce i bardzo często tak ją właśnie widzę. 

Tenfilm nie jest kpiną z takiej, czy innej grupy społecznej. Nie jest to krytyka mieszkańców Świebodzina. Nie jest to też krytyka Katolików, czy mieszkańców małych miejscowości. Jest to krytyka pewnego sposobu myślenia, łatwości w osądzaniu innych ludzi i trudności w akceptacji. Ja, jako patriotka i osoba wierząca, nie czuję się tym filmem urażona. Czy skłonił mnie do przemyśleń? Zdecydowanie. Pokazał mi obraz, który kole w oczy swoją trafnością i wiarygodnością. 

Drugie "Wesele"? Nie.
Nie jestem fanką "Wesela" Smarzowskiego, bo uważam, że taka uroczystość nie mogłaby mieć miejsca. Poszczególne sytuacje - jak najbardziej, ale nie wszystko naraz. W tym miejscu można się ze mną spierać, ale takie jest moje zdanie. Natomiast w filmie "Twarz" miałam wrażenie, że to naprawę mogło się wydarzyć. Chociaż to, co miało miejsce w rzeczywistości (okoliczności wypadku oraz późniejsze podejście mieszkańców do poszkodowanego), wyglądało zupełnie inaczej, niż zostało to przedstawione w filmie, to musimy pamiętać, że „Twarz” nie jest filmem dokumentalnym. Imię i nazwisko głównego bohatera zostały zmienione, podobnie jak jego historia. Kto idzie na film fabularny, oparty na jakiś wydarzeniach, aby dowiedzieć się prawdy historycznej, musi się nad takim rozumowaniem zastanowić, bo donikąd ono nie prowadzi. Jeśli jednak chce się dowiedzieć prawdy o społeczeństwie, o człowieku, o podejmowanych przez nas decyzjach - powinien mieć jak najwięcej kontaktu ze sztuką. Bo chociaż nie dowświadczy prawdy objawionej, podanej na tacy (a to by było za łatwe), dostanie piaskiem po oczach i będzie musiał sam się nad tą prawdą zastanowić.

Komedia? Zdecydowanie nie.
Kto odpowiadał za przygotowanie traileru dla tego filmu - nie wiem. Jednak nazwanie go komedią było błędem. Po pierwsze: jak chorym trzeba by było być, żeby stworzyć komedię na podstawie tak tragicznych wydarzeń i tak skomplikowanego problemu. Po drugie - to, że na filmie zdarzają się momenty "zabawne", nie oznacza to, że jest on komedią. W tym wypadku, jest to raczej śmiech przez łzy, gdyż zdajemy sobie sprawę z tego, że przedstawione cechy w jakimś stopniu dotyczą nas samych. Nie wszystkie i nie zawsze w taki sposób, jak zostało to pokazane w filmie, ale niestety dotyczą.

Warto pójść? Tak!
Nie zdradzając więc fabuły oraz rozwiązań wykorzystanych w filmie, zachęcam Was gorąco do obejrzenia go. Jeśli nie w kinie (podejrzewam, że niedługo już go zdejmą), to jak najprędzej, kiedy tylko pojawi się w telewizji (a to może się wydarzyć stosunkowo szybko, ponieważ powstał przy współpracy z TVNem). Ten film może się komuś nie spodobać, a ktoś może go uznać za niepoprawny. Zapewne jest kontrowersyjny, ale to dobrze. Zmusza do zastanowienia się nad postępowaniem, podejściem do innych ludzi i przemyślenia reguł kierujących naszym życiem.

Zapraszam też do dyskusji osoby, które już są po projekcji.

Dziękuję serdecznie Kasi z bloga Sztuka czy sztuczka za udostępnienia zdjęcia i zapraszam Was do zapoznania się z jej recenzją „Twarzy”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pół życia na scenie

Ponad pięć tysięcy występów w teatrze. Główne role stworzone na deskach Teatru Wybrzeże i nie tylko. Jan Sieradziński grał bowiem gościnnie także w Teatrze Muzycznym w Gdyni, a w jego dorobku artystycznym odnaleźć można wiele ról radiowych oraz kreacji stworzonych dla Teatru Telewizji.  Wszystko zaczęło się już rok po ukończeniu warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, kiedy to w 1963 roku zadebiutował na deskach Teatru Wybrzeże w roli Henryka księcia Walii w "Królu Henryku IV" Williama Shakespeare'a w reż. Jerzego Golińskiego. Jak sam przyznaje, Teatr Wybrzeże był miejscem pracy, które sobie wymarzył. Odwiedzał go podczas wizyt w Gdańsku i będąc jeszcze studentem zapragnął pracować właśnie tam. Z Wybrzeżem był związany przez całe swoje życie zawodowe, do 2003 roku. Według Jana Sieradzińskiego „od reżyserów zależy jakość spektakli”. W swojej karierze grał w wielu przedstawieniach w reżyserii Jerzego Golińskiego, Stanisława Milskiego oraz Kazimierza Braun...

It’s not all over our culture - wywiad z prof. Laurą Wayth/interview with prof. Laura Wayth #2

W pierwszej części wywiadu z prof. Laurą Wayth rozmawiałyśmy o jej karierze musicalowej w Nowym Jorku, o tym dlaczego wybrała pracę na uniwersytecie i co zainteresowało ją w Polsce. Tym razem porozmawiamy o licealnych produkcjach musicalowych w Stanach Zjednoczonych i nastawieniu Amerykanów do teatru muzycznego. Chciałabym też spytać panią o musical jako szersze zjawisko. W filmach, które są chyba moim głównym źródłem wiedzy o Stanach Zjednoczonych, widać, że musical jest istotną częścią waszej narodowej kultury. W wielu serialach pojawiają się sceny, w których ludzie śpiewają musicalowe songi od ręki. To zjawisko nie jest obecne w całej naszej kulturze. Powiedziałabym nawet, że dużo osób w Ameryce ma gdzieś musicale. Wielu moich znajomych z pracy (uczę głównie aktorstwa, nie historii musicalu) nie docenia musicalu i nie uważa go nawet za sztukę. Jest też część społeczeństwa, która uwielbia musicale. Największa świadomość na temat musicali i najwięcej pieniędzy w tym biznesie ...

I was doing very well in New York - wywiad z prof. Laurą Wayth/interview with prof. Laura Wayth

Laura Wayth była kiedyś aktorką musicalową, ale rzuciła tę pracę. Czuła, że styl życia, który musi prowadzić, aby się spełniać, całkowicie jej nie odpowiada. Pozostała blisko teatru, ale w innym charakterze. Uczy teraz młodych adeptów aktorstwa jak zmierzyć się z tekstami Wiliama Szekspira ( link do wywiadu na temat książki Laury Wayth pt.  The Shakespeare Audition: How to Get Over Your Fear, Findthe Right Piece and Have a Great Audition ).  W semestrze zimowym tego roku akademickiego, poznałam Laurę w ramach przedmiotu American Musical, o którym wspominałam na swoim Instagramie. Postanowiłam przeprowadzić z nią wywiad, w którym podpytałam o jej wrażenia dotyczące Polski, atmosferę pracy w amerykańskim musicalu i nie tylko. [ORIGINAL VERSION BELOW] Jesteśmy w Poznaniu, ale mówimy po angielsku, ponieważ jest pani wykładowczynią z Uniwersytetu w San Fransisco. Jak się pani tu dostała i dlaczego wybrała pani Polskę? Fot. Caroline&Irek Photographers, Warsaw J...