Przejdź do głównej zawartości

Beckett, obłoki i uwolnione dźwięki

Kolejny dzień na Festiwalu Between był obfity w wyjątkowe wydarzenia. Widzowie odbyli włoskie spotkanie z Beckettem i Teatrem ZAR na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże, potem wzięli udział w premierze filmu S.E. Gontarskiego, a następnie uwolnili dźwięki razem z Mateuszem Rychłym i Maciejem Rychłym. 

Ostatnia taśma
To monodram Teatru ZAR, współtworzony przez Instytut Grotowskiego we Wrocławiu. Monodram szczególny, gdyż grany po włosku, przez Alessandra Curtiego. Próba zmierzenia się z Beckettem rozpoczęła się od humorystycznej gry z widzami. Młody aktor opowiadał o jego pracy nad dziełem tak poważnego artysty, jakim jest Samuel Beckett, nakreślił czasy pisania dramatu oraz okoliczności tworzenia samego spektaklu. Zgromadzeni widzowie mieli nawet szansę razem z aktorem zmierzyć się z zadaniem obrania i skonsumowania banana w określonym. Następnie przyszła kolej na zabawę głosem i wykonanie kilku podstawowych aktorskich ćwiczeń w języku włoskim. Obawiałam się - nie czytając wcześniej żadnych opisów - że cały spektakl będzie po włosku. Niedługo jednak pojawiły się napisy w języku polskim.

Aktor przebrał się w koszulę i marynarkę, przestał być już prywatnym sobą, a zaczął odgrywać przejmującą historię. Starszy mężczyzna odtwarzał mianowicie z kaset swoje nagrane wspomnienia i przeżywał je na nowo. Początkowo chciał się od nich odgradzać i tłumaczył sobie samemu, że to już przeszłość, że wszystko odeszło. Nie umiał jednak pogodzić się z takim stanem rzeczy i wciąż bardzo emocjonalnie reagował na wspomnienia o pięknej dziewczynie, która była niegdyś jego wielką miłością.

W spektaklu ważną rolę odgrywała scenografia (zbudowana z kilkuset kartonowych pudełek), oświetlenie oraz gra pauzą. Przyciemniona scena dawała możliwość wejścia w intymny świat bohatera oraz potęgowała uczucie bliskości i współodczuwania. Wyjątkowa gra świateł zwracała uwagę na to, co najważniejsze, ale nie pozwalała rozproszyć się uwadze widza na zbędnych szczegółach. Z kolei cisza, którą wypełniały dźwięki wytwarzane przez aktora i jego rekwizyty, pobudzała wyobraźnię i dawała otwarte pole do rozmyślań.

...jak obłoki...
Bardzo ulotny i krótki film w reżyserii S.E. Gontarskiego został zaprezentowany w Teatrze Boto. Kolejna historia inspirowana twórczością Becketta, kolejny mocny obraz. Osamotnienie, tęsknota, zamyślenie, miłość - to tylko niektóre uczucia, jakie można było wyczytać z tej warsztatowej pracy zrealizowanej podczas zeszłorocznej edycji festiwalu.

Uwolnione dźwięki
Maciej Rychły i Mateusz Rychły, za pomocą dwóch gitar i kilku fletów przenieśli odbiorców do innego świata. Każdy utwór był inspirowany innym obrazem i niósł ze sobą inne emocje. Duet zaprezentował łącznie sześć utworów zagranych w oparciu o historyczne prace malarskie. Każdy kolejny był poprzedzony - często dowcipnym - komentarzem Macieja Rychłego. Podczas chwil z muzyką, wystarczyło zamknąć oczy, by przenieść się do wyjątkowych krain. Piękno kompozycji kryło się w ich prostocie.


Kolejny dzień dobiegł końca. Przed nami jeszcze kilka ciekawych propozycji festiwalowych, zanim przyjdzie nam się na rok pożegnać z Between.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pół życia na scenie

Ponad pięć tysięcy występów w teatrze. Główne role stworzone na deskach Teatru Wybrzeże i nie tylko. Jan Sieradziński grał bowiem gościnnie także w Teatrze Muzycznym w Gdyni, a w jego dorobku artystycznym odnaleźć można wiele ról radiowych oraz kreacji stworzonych dla Teatru Telewizji.  Wszystko zaczęło się już rok po ukończeniu warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, kiedy to w 1963 roku zadebiutował na deskach Teatru Wybrzeże w roli Henryka księcia Walii w "Królu Henryku IV" Williama Shakespeare'a w reż. Jerzego Golińskiego. Jak sam przyznaje, Teatr Wybrzeże był miejscem pracy, które sobie wymarzył. Odwiedzał go podczas wizyt w Gdańsku i będąc jeszcze studentem zapragnął pracować właśnie tam. Z Wybrzeżem był związany przez całe swoje życie zawodowe, do 2003 roku. Według Jana Sieradzińskiego „od reżyserów zależy jakość spektakli”. W swojej karierze grał w wielu przedstawieniach w reżyserii Jerzego Golińskiego, Stanisława Milskiego oraz Kazimierza Braun...

It’s not all over our culture - wywiad z prof. Laurą Wayth/interview with prof. Laura Wayth #2

W pierwszej części wywiadu z prof. Laurą Wayth rozmawiałyśmy o jej karierze musicalowej w Nowym Jorku, o tym dlaczego wybrała pracę na uniwersytecie i co zainteresowało ją w Polsce. Tym razem porozmawiamy o licealnych produkcjach musicalowych w Stanach Zjednoczonych i nastawieniu Amerykanów do teatru muzycznego. Chciałabym też spytać panią o musical jako szersze zjawisko. W filmach, które są chyba moim głównym źródłem wiedzy o Stanach Zjednoczonych, widać, że musical jest istotną częścią waszej narodowej kultury. W wielu serialach pojawiają się sceny, w których ludzie śpiewają musicalowe songi od ręki. To zjawisko nie jest obecne w całej naszej kulturze. Powiedziałabym nawet, że dużo osób w Ameryce ma gdzieś musicale. Wielu moich znajomych z pracy (uczę głównie aktorstwa, nie historii musicalu) nie docenia musicalu i nie uważa go nawet za sztukę. Jest też część społeczeństwa, która uwielbia musicale. Największa świadomość na temat musicali i najwięcej pieniędzy w tym biznesie ...

I was doing very well in New York - wywiad z prof. Laurą Wayth/interview with prof. Laura Wayth

Laura Wayth była kiedyś aktorką musicalową, ale rzuciła tę pracę. Czuła, że styl życia, który musi prowadzić, aby się spełniać, całkowicie jej nie odpowiada. Pozostała blisko teatru, ale w innym charakterze. Uczy teraz młodych adeptów aktorstwa jak zmierzyć się z tekstami Wiliama Szekspira ( link do wywiadu na temat książki Laury Wayth pt.  The Shakespeare Audition: How to Get Over Your Fear, Findthe Right Piece and Have a Great Audition ).  W semestrze zimowym tego roku akademickiego, poznałam Laurę w ramach przedmiotu American Musical, o którym wspominałam na swoim Instagramie. Postanowiłam przeprowadzić z nią wywiad, w którym podpytałam o jej wrażenia dotyczące Polski, atmosferę pracy w amerykańskim musicalu i nie tylko. [ORIGINAL VERSION BELOW] Jesteśmy w Poznaniu, ale mówimy po angielsku, ponieważ jest pani wykładowczynią z Uniwersytetu w San Fransisco. Jak się pani tu dostała i dlaczego wybrała pani Polskę? Fot. Caroline&Irek Photographers, Warsaw J...