Przejdź do głównej zawartości

Trzeba pielęgnować kreatywne podejście, cz. II - #LudzieTeatru

Sztuka jest po to, żeby nas do czegoś pobudzić - stwierdza w rozmowie Weronika Łucyk. Pedagogika teatru jest natomiast jednym z narzędzi, które mogą nas do tej sztuki przybliżyć. Pierwszą część wywiadu można przeczytać tutaj, a teraz zapraszam do zapoznania się z kolejnymi szczegółami pracy pedagoga teatru.

Przy tworzeniu takiego warsztatu współpracuje pani z twórcami – reżyserem, aktorami, dramaturgiem? Czy jednak jest to pani własna praca na tekście i obserwacjach z prób?
Raczej pracuję samodzielnie. Oglądam już właściwie gotowy spektakl, czyli próbę generalną, potem premierę, czytam tekst i na tej podstawie staram się coś stworzyć. Czasem zdarza się, że przy okazji różnych projektów, jak Lekcje Niegrzeczności, warsztat musiał być gotowy już w dniu czytania, czyli premiery i opierałam się wtedy tylko na tekście. Przy projektowaniu warsztatu ważne jest to, aby mieć na uwadze, kto ma być odbiorcą. Jeżeli wiem, że na te warsztaty będą chodziły na przykład całe rodziny, to biorę taki temat i tak projektuję warsztat, żeby dorośli i dzieci mogli wspólnie pracować i czegoś się o sobie dowiedzieć. W przypadku Czarownic z Salem tematem była eskalacja oskarżeń w społeczności. Jak łatwo, będąc w grupie, jesteśmy w stanie się nakręcić i wybrać kozła ofiarnego. Rozmawianie o tym nie sprawdziłoby się tak, jak włożenie uczestników w sytuację, w której sami sprawdzą, na ile są na to podatni. Nagle okazuje się, że chociaż myśleliśmy o sobie, że jesteśmy tacy zdystansowani, że mamy własne zdanie, że nie damy się wkręcić, to jednak zachowujemy się według pewnych utartych schematów. Widać, że nie jesteśmy od tego wolni, że nas też to dotyczy. Gdyby nie to zadanie, nie zdalibyśmy sobie z tego sprawy. Musieliśmy tego doświadczyć.

Warsztat do spektaklu Little Pony (reż. Rudolf Zioło) realizowany
w V LO w Gdańsku

Zainteresowałam się pedagogiką teatru już podczas naszych pierwszych wspólnych zajęć na Uniwersytecie Gdańskim, ze względu na moje kilkunastoletnie doświadczenie w pracy harcerskiej. Na obozach i zbiórkach poznaje się świat i uczy nowych umiejętności przez działanie. Zastanawiam się, skąd u pani wzięło się zainteresowanie pedagogiką teatru? Czy po wiedzy o teatrze zdecydowała się pani na tę dziedzinę i rozpoczęła cykl kursów, czy może to praca zrodziła potrzebę dalszego kształcenia?
Raczej to drugie. Nikt nie powiedział mi w trakcie studiów, że jest coś takiego jak pedagogika teatru. Kiedy pracowałam już w Teatrze Wybrzeże, mieliśmy wysłać spektakl w objazd po Polsce w ramach programu Teatr Polska, którego elementem obowiązkowym są działania edukacyjne. W ramach tego projektu pojechałam do Instytutu Teatralnego w Warszawie na szkolenie z organizacji takich zajęć. Spodobały mi się metody prowadzących i sposób pracy, dlatego że są bardzo otwierające, inkluzywne - każdy może w warsztacie uczestniczyć. Również byłam w harcerstwie, więc kiedy zobaczyłam niektóre rozgrzewki, to stwierdziłam „Ok., to są takie pląsy, zabawy. Ja to znam”. W ogóle ta myśl często do mnie przychodzi. Różnego rodzaju podchody i inne formy znane ze zbiórek harcerskich to pochodne szalenie popularnych teraz gier miejskich.

Nauczyliśmy się cieszyć formami, które w gruncie rzeczy nie są takie nowe. Nie jest przecież tak, że pedagogika teatru pojawiła się wczoraj. To pojawia się u Jerzego Grotowskiego, w Teatrze Reduta Mieczysława Limanowskiego. To niehierarchiczne podejście do osoby, z którą się pracuje dużo czerpie z pedagogiki Janusza Korczaka. Prowadzący jest partnerem, na równi z uczestnikiem, a nie występuje w roli mistrza-nauczyciela, który ma określoną wiedzę i przekazuje ją temu, który nie wie.


Lekcja teatralna

Wiem, że Teatr Wybrzeże bierze też udział w programie Kultura Dostępna. Na czym to polega?
Kultura Dostępna ma otwierać teatr na widzów, którzy z jakiś powodów nie są w nim obecni. My akurat skoncentrowaliśmy się na osobach z niepełnosprawnością wzroku i słuchu. Te osoby nie mogą uczestniczyć w życiu teatralnym, ponieważ oferta nie jest przystosowana do ich potrzeb. Dostosowanie spektakli dla osób niewidomych polega na przygotowaniu audiodeskrypcji. Podczas spektaklu lektor opisuje to, co dzieje się na scenie, na przykład „Aktor wstał. Podniósł szklankę. Podszedł do kobiety w zielonej marynarce”. Niewidomi słyszą to dzięki słuchawce umieszczonej przy uchu. Pojawia się także opis dekoracji czy tego, co dzieje się w warstwie wizualnej. Dla osób, które nie słyszą jest obecny przy scenie tłumacz języka migowego. Oprócz tego dostosowania mamy też blok edukacyjny, który koncentruje się na warsztatach do spektakli i na zwiedzaniu teatru. Próbujemy też różnych innych form edukacyjnych jak gry terenowe czy warsztaty akustyczne i oświetleniowe, żeby uczestnikom programu umożliwić poznanie różnorodności życia teatralnego. Jednak to jest długotrwała praca. Jeśli ktoś nie chodził do teatru przez wiele lat to to, że nagle mu powiemy „Hej, możesz za darmo przyjść do teatru i tam jeszcze będziemy migać”, czy „Będzie audiodeskrypcja”, nie wystarczy. Co z tego, jeśli mogę zostać w domu i robić coś, co zawsze robię? Po co ja mam tam iść? Czy tam będzie coś co mnie interesuje? Tę barierę mentalną jest najtrudniej przebić, a dotyczy to różnych widzów, nie tylko niepełnosprawnych.

Czego może nas nauczyć takie głębsze obcowanie ze sztuką?
Sztuka jest po to, żeby nas do czegoś pobudzić. Jeśli nas nie pobudza, to może nie interesuje nas akurat ten konkretny jej przejaw, ale może trzeba dać się jakoś otworzyć. Dziwimy się, że pracownicy są jacyś nie kreatywni, nie twórczy, nie potrafią się znaleźć w sytuacjach nieoczekiwanych, wymagających elastycznego podejścia. To wymaga improwizacji, a jeśli się kogoś przez całe życie nie uczy kreatywnej reakcji, to jak potem oczekiwać, żeby on się w tym odnalazł? Czasami widzę na zajęciach, że dzieci przedszkolne radzą sobie w jednym typie zadania znacznie lepiej, niż grupy starsze. Starszaki czy dorośli skupiają się na tym, że kość to jest kość i niektórzy nie są w stanie zobaczyć w kości fletu czy laski. Gdzieś im się te kreatywne przegródki pozamykały, a młodsze dzieci mają to jeszcze pootwierane. Trzeba to kreatywne podejście pielęgnować.

A czy Ty miałaś/miałeś kontakt z pedagogiką teatru? Czym Cię zainteresowała? Daj znać w komentarzu!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

It’s not all over our culture - wywiad z prof. Laurą Wayth/interview with prof. Laura Wayth #2

W pierwszej części wywiadu z prof. Laurą Wayth rozmawiałyśmy o jej karierze musicalowej w Nowym Jorku, o tym dlaczego wybrała pracę na uniwersytecie i co zainteresowało ją w Polsce. Tym razem porozmawiamy o licealnych produkcjach musicalowych w Stanach Zjednoczonych i nastawieniu Amerykanów do teatru muzycznego. Chciałabym też spytać panią o musical jako szersze zjawisko. W filmach, które są chyba moim głównym źródłem wiedzy o Stanach Zjednoczonych, widać, że musical jest istotną częścią waszej narodowej kultury. W wielu serialach pojawiają się sceny, w których ludzie śpiewają musicalowe songi od ręki. To zjawisko nie jest obecne w całej naszej kulturze. Powiedziałabym nawet, że dużo osób w Ameryce ma gdzieś musicale. Wielu moich znajomych z pracy (uczę głównie aktorstwa, nie historii musicalu) nie docenia musicalu i nie uważa go nawet za sztukę. Jest też część społeczeństwa, która uwielbia musicale. Największa świadomość na temat musicali i najwięcej pieniędzy w tym biznesie

Wycisnąć cytrynę do końca, cz. II - #LudzieTeatru (#i_nie_tylko)

Izabela Karwacka w zawodzie charakteryzatorki działa już ponad 25 lat i wycisnęła z niego wszystko, co się da. Jest wolnym strzelcem i nigdy nie dała się ograniczyć przez pracę na etacie. Pracowała przy produkcjach filmowych, muzycznych, teatralnych, a aktualnie prowadzi także szkołę charakteryzacji i wizażu Magnus Film oraz sklep z kosmetykami naturalnymi. Pierwsza część wywiadu jest już na blogu – zapraszam! Jaka była najtrudniejsza charakteryzacja w twojej karierze, która przychodzi ci teraz na myśl? Takich charakteryzacji było wiele. Na przykład, w filmie Antoniego Krauzego „Czarny Czwartek” miałyśmy przygotować bardzo skomplikowaną charakteryzację.  Podczas wydarzeń Grudnia 1970, gdzie strzelano do ludzi, padły także strzały z czołgów. Postać, którą my odtwarzaliśmy, była osobą, która dostała w czoło odłamkiem krawężnika po takim właśnie wystrzale.  Współpracowałyśmy wtedy z osobami, które skonsultowały nam pewne stany.  Aktorka twarz miała dosyć mocno zabudowaną charak

Serialove #2

Trochę ponad rok temu założyłam sobie konto na Netfliksie. Wówczas obawiałam się, że w związku z tym nie skończę studiów, zaniedbam kontakty towarzyskie i w ogóle pochłoną mnie tylko seriale i filmy. Udało się jednak tego uniknąć, co nie zmienia faktu, że lista seriali godnych polecenia zdecydowanie się  przez ten czas  powiększyła ( pierwsza edycja Serialove )! Diabolicznie Z niecierpliwością czekam na piąty sezon Lucyfera , bo oj! wydarzyło się w tym ostatnim odcinku, wydarzyło…   Serial opowiada losy Lucyfera (Tom Ellis), który postawił się swojemu Ojcu, zrezygnował z pełnionej przez siebie funkcji króla piekieł i zamieszkał w luksusowym apartamencie w Los Angeles. Daddy isues zaprowadziły go na psychoterapię, a zbieg okoliczności związał z Detektyw Decker (Lauren German) – policjantką, która jako jedyna ziemska kobieta była w stanie oprzeć się urokowi Lucyfera. Jak blisko los ich związał? Tego już nie zdradzę. Można odnieść wrażenie, że serial ma pewne wspólne cechy